Tłuszcz

Na początku oprócz czegoś tam byłam tylko ja. Był tylko Tłuszcz. Mi ręce skwierczą i strzykają. Plują w powietrze gorącym smarem i szczypią tak, że zostają okropne bąble z sokiem w środku, tłustym w dodatku, czyli takim, jak po drugiej rundzie smażenia frytek, które ktoś zdążył już posolić, gdy sól zostaje wsmażona we frytkę. To masz na ręce oblechu. Ja nie. Ja jestem boginią i ja jestem tą planetą, mi taki szczyp z tłuszcza nic nie robi. Tubylcy są tutaj w 75% zrobieni z tłuszczu, oni też są powiedzmy uodpornieni, ale ja to co innego. Ja jestem w 100% ich z 75%. Ja jestem budulcem budulcem oprócz czegoś tam. W każdym razie kluczowym, bardziej niż inne. Ja tutaj się gotuję wam na dobre i złe. Dobra do rzeczy jestem. Przychodzi do mnie wanna, bo chcę się umyć. Wpadłam w symulakr. Poszłam wziąć prysznic, okazało się, że jestem dziewczyną z oleju i zaczęłam się gotować. Ale nic mnie nie parzyło. Jako dziewczyna stoję i gotuję się. Olej pluszczy, pęka powłoka pryszcza i robi okrągłe koryto, na grzbiecie korale. Potem orzeźwiona chlust w toń, nurkuję w głąb z powrotem, i tak w kółko. Na tym teraz polegam. No cóż. Nie ma co rozpaczać. Także role się odwróciły, przychodzi do mnie wanna z prośbą, mówi że chce się umyć wraz ze swoimi żabami, w nawiasie żabimi kafelkami, które nic tylko naburmuszone burczeć i drgać brodawkami, wszystko na planie prostokątnym. Ale to na szczęście tylko te kafelki najbliżej wanny. Reszta jest cicho, bo się wysuszyły, nie mają co pić. To dlatego, że wanna jest jedynie garbem łazienki. Nie ma o tym pojęcia; nie jest zbyt elastyczna i generalnie widzi tylko swoje dupsko i swoją dupę – jej kompana. Także głupi koń łazi z tą łazienką przyczepioną do tyłka i nic o tym nie wie. Gdy podchodzi do mnie się odświeżyć, moczy tylko to, co uważasz za swoje ciało. Tak też przeżywają tylko te żaby najbliżej niej, spryskane odpadami strumienia, który się odbił od porcelany. Nie powiem jej jak to wygląda w rzeczywistości, bo nie lubimy jej; jest kretynką. Niech jej te żaby zdychają. Jest skończoną kretynką. Może miałaby więcej oleju w głowie, gdyby nie te obślizgłe skupiska kurzajek, co ciągle nadają jej głupstwa do uszu. Przecież to nie da się myśleć w takim zgiełku. Może i jej ludzie zwracali uwagę na to, ale dziewczyna i tak już pewnie wpół głucha, nic do niej nie dociera. Taka to z niej dziwaczka. No i jeszcze w mojej wannie mieszka ta dupa wiecznie wypięta, skwiercząca. Dupa marnieje w oczach. Chce być mną, ale nie wie, że wszystkim czym ona może się stać najwyżej, to jest mojej powłoki skropleniem w odpływie. Jedyne, co ją buduje, to resztki z mojego obiadu albo Bóg wie co. Kończy się jej olej, ale spokojnie. Przyszłam je umyć.