prekotletium
SALWY ŚMIECHU
pokoż tyn zygurat hasioków
gram szum telewizorów śnieżących
dźwigów zgrzyt i skrzyp
narzynka nacina
narzynka tnie
nieś się jak gałązka po górskiej rzeczce
mnich bez cnót psich
a wykład jest o pustce w głowie
jak tu się odgnoić?
imprezja:
Jeśli nie jest to kurhan,
być może był to wulkan?
Nie, durniu, to kem!
Aż trzech was jest
w jednej osobie? Te,
przestań gadać do siebie!
Przecież jestem sam
na ściernisku. Cisza!
Siedzieć w świecie
znaków i symboli,
gdy stereotypy i trwałe związki wyrazowe
rozmetonimizowali
koledzy po fachu
dwie dekady wstecz?
Nie mieszkam w krainie triady.
Największą głębią jest rzeczywistość.
Marzenie jest widzeniem przyszłości.
Idziemy do Łysego!
kotletium
Szyby różowe od świtu,
nagle kupa ciśnie
i wspomnienie właścicielki mieszkania,
którą wyobraziłem sobie
jako pracownicę Gestapo,
sierpówka drepcze po poręczy,
czytam staroegipskie cyfry,
potem hinduskie i zapisuję
jedne i drugie,
świerk z naprzeciwka schnie,
oplata go czerwony bluszcz,
wczoraj zmarli ganiali kolegów,
w końcu musieli się upić
i położyć głowę na blacie,
też coś tam łyknąłem,
jednakże wróciłem do domu,
położyłem się spać,
tymczasem zawiesina powietrzna
rozmydla perspektywę
dziesięciopiętrowych bloków mieszkalnych
po drugiej stronie dwupasmówki,
to słowo kiedyś będzie zamierzchłe,
jodła rośnie imponująco,
stała się punktem obserwacyjnym srok,
domy łapią różowy kolor,
kremowo-muszlowo-różowy,
a po drugiej stronie robotnicy już zapierdalają
w swoich odblaskowych, jaskrawożółtych kamizelkach
po skrajach budów jak nad przepaścią,
a dźwigi jeszcze nie chodzą,
ale i tak sobie pójdą,
nikt po nich nie będzie płakał.
MEDUZA-KOTLETUZA
redaktor jeden chciał pogrubić wszędzie czcionki w tytułach
matematyk z kolei jeden wymyślił zero z nicości
i to zero jest przyczyną wielu nieszczęść
przed drukiem
poezja jest tańcem myśli
przełączcie czcie
łączcie czcie
łącz czcie
łącz cień
w necie ciekawie jakiś świr
Poezja jest tańcem myśli.
MAGISTER TRUCIA DUPY
już między nami jest
świst psich westchnień
mówi w czym rzecz
wyjaskrawia się
ślina i śluz
czemu usłyszałem to skapnięcie śliny
jej uderzenie o asfalt
jak to opisać echo echolalii
Wiecie po co są etaty w budżetówce?
Wszyscy zatrudnieni robią za słupy
dla rodzin i klanów. Prawo słupów.
ATLATL
Aborygeni nie mieli łuków
w pewnym momencie przyszedł Pan Kościół
i nagle zostało wymordowanych setki plemion
kiedyś te wierzenia opierały się
na strachu i pragnieniach
potem zaczęto dystrybuować
używalność fiuta i cipki
ogólnie całej ludzkości się popierdoliło
z nadmiaru technologii
dajesz takiemu nieokrzesanemu i nieoczytanemu człowiekowi
androida
i potem siedzi w tramwaju i przesuwa obrazki
a komunikuje się na poziomie homo naledi
maksymalnie trzy słowa w ciągu
po co my rozwijaliśmy kulturę?
po co komu Kopernik Szopen czy Skłodowska
przecież nikogo to nie obchodzi
wszyscy nadstawiają dupy do wielkiego złotego penisa
aż potracili oszczędności na bitcoinach
nasi ludzie władzy już ukradli i rozdali na Janosika praktycznie wszystko
a my bezwolnie siedzimy przed ekranami i nie reagujemy
jesteśmy naćpani obrazami
miażdżąca ilość ludzi wykształconych jest na xanaxach i innych takich
znam najwybitniejsze umysły swojego kraju
i tu się zaczyna tragedia
a co to jest tragedia?
to jest coś strasznego…
powiada córka powiatowego kacyka
zapierdala na Izaaka
Jak stanąć na własnych nogach.
Przewodnik po dorosłości bytu.
Próbuje stanąć na własnych nogach,
najpierw jest faza dickensonia, leży,
Próbuje na ramionach się podnieść,
aby dotrzeć do fazy ichtiostegi,
w tej fazie barki wyznaczają płazi trapez,
czuje siłę, nagle
jeb kop,
ktoś jakby mu przywalił butem w biodro,
niewidzialny kopniak-przydepnięcie,
wstaje drugi raz, ma siłę na pełnego
czworonoga, że już jak dziecko, co
raczkuje,
jeb kop,
przewraca się, niewidzialny kopniak
wyraźnie mocniejszy, ból przechodzi
szybko,
wstaje uparty i na kolanach zastyga,
nie wierząc, że ma taką perspektywę,
punkt widzenia wyraźnie pełniejszy,
horyzont o szerszym radiusie objawia się,
jeb kop,
znowu niewidzialny kopniak,
trochę musi poleżeć, zanim ból minie, ale
wstaje dziarsko na full pion,
na takim poziomie kop już musi być precyzyjny,
to niewidzialne musi przejść na pięści,
już kop nie wystarcza,
zwłaszcza że nie jest to wyrafinowany kop,
jakaś finezja karateki,
to zwykły prostacki kop chama,
to gnojenie tego, to też gnojenie tego,
którego przodkowie gnoili innych, który był gnojony od pokoleń,
więc sam gnoi, zatem gnoi,
bo takie miał wzorce, by się odreagować
te kopniaki są powielane jak w ksero,
zatem ten kopnięty wielokroć wstał,
potem odleciał jak ptak
i wszyscy o nim zapomnieli
Żale Józefa Piłsudskiego
pod Pałacem Kultury i Nauki
Chcieliśmy mieć z innych państw bufory,
a ostały nam się jeno horrory.
***
Poezja jako kolekcja przystolikowych żartów
i krocionogów krotochwil, także i bździn słownych.
Wonieje jesiennie powietrze tak,
że aż w oskrzelach parzy.
Za parawanem mgły drży świt,
patrzy skopcony skorpion na swoje szczypce i nie wie, co to jest!
Co to jest! Co to jest?
Wychodzę z założenia, że konopie były na lądzie
jeszcze przed wyjściem zwierząt na ląd.
Patrzy skopcony skorpion na swoje szczypce i nie wie, co to jest!
Co to jest! Co to jest?
Widziałem filmik o zauropodzie, który zeżarł muchomora
i uciekał przez teropodami dwoma w trakcie zawirowań widzenia,
wykrzywione paszcze potwornych stworzeń,
falujące wykrzywione paszcze… W końcu…
Wywietrzyłem płucami powietrze na Czystej,
ostatecznie obrażony na świat wysiadłem z tramwaju.
Każdy człowiek
powinien mieć swój dom,
lub chociażby pokój,
i działkę ziemi,
a tu inżynier irracjonalności ironią grzmi:
jaka wieś, taki znak krzyża
sztucznego zwiększenia naszego istnienia
racz nam dać, Panie
[ty chamie…]
a na fejsbuku pierdoza słowna
Himalaje honorariów, racz nam dać,
ty chamie
obóz pierwszy, 7.03.2023
głowa odkładając księżyc, przygniata sale. jemy orzechy z ziemi. czy da się od tego umrzeć? nie z kurzu, od ilości orzechów. na pewno. mam nadzieję, że moje biodro będzie kiedyś miejscem schadzek: wzgórzem, wiatą.
Julek