mały chłopiec budzi się, i rozpoczyna pisać swój manifest

— Chcę wszystkiego, co rozbite o kant stołu, wciąż będzie mogło złożyć się na długość fugi i wyciągnięcie oka. Doły, przyzwoite pląsy i pierwszy kształt, który pojawia się po przebudzeniu: chcę, żeby nie kleiły się do blatu ani skóry, żeby zarumieniły się, w cieple wspólnego wiatrołapu. Ten fragment ogrzewa się tylko oknem, na wysokości ich czół i podpalonych brwi, jest sztucznie utrzymywany przy życiu,

nasz wiatrołap – który zawdzięcza się tym, że nie śpimy na ulicach. Czy gdyby ten dom był bezdzietny: nadal byś mylił żylastość z czułością? Pomodoro wariuje, kiedy kąty tracą funkcje (to ta rzecz, która warta jest zapamiętania). 



wszyscy chłopcy z sąsiedztwa zamieszkują w najgrubszym państwowym drzewie

— Chcemy tylko pewności, że na niby nie istnieje i nie istnieją też zaparowane od niczego okna, że istnieją wielkie, międzygalaktyczne usta, ich movement i białe ciepło. I że to ciepło pozwala wszystkim dzieciom świata 

na dziewięć, wiecznie żywych wspomnień wrysowanych grubym kciukiem. Od bezradnych przestrzeni nie chcemy niczego więcej. 



Gdyby sen Derenia miał trwać dalej 

Dwóch mokrych mężczyzn gra w nożyce i kamień. Papierowa łódka od połowy wody jest już niezdatna do użytku: staje się kartonem, przeżartym wilgocią ślimaków, topnieje, kiedy decydują się ruszyć

na atak. To jest wojna wolna, słaba i gorąca, dwóch mokrych mężczyzn nie wie, nie czuje jak bardzo oddalili się od brzegu. Ciągną zapałki o parę i o suchość w ustach; mężczyzna jeden wylosował

patyczek wielkości jarzębin. mężczyzna dwa

mężczyzna n+1, n+100, n+ ilość twoich wątpliwości

Czerwone nasiono szlaczkuje w wiatrołapie. Chłopcy turlają w drzewie.

Niewinne zabawy dorosłych: lepkie idee, okrążanie stołu. Kiedyś w tym stole mieszkali, wykładali historię pierwszego pędu, chcieli łapać. Dziewięć spłaszczonych wspomnień.

Nasiono otrze się o próg. Przypali próg.                                                Nasiono struchleje w progu. Wyrzyga próg.

Karolina