Pomyśl o jego sąsiedzie na mapie, pomyśl, że to jeden wielki żart i jego sąsiad został oddzielony od siebie, a w puste miejsce po oddzieleniu wszedł on, Jacula. Po sąsiedzie został tylko odprysk na ścianie kamienicy.
druty miedziane
białe dania (zupa krem z selera makaron z porem)
białe są oczy po nocy – była pełnia było
srebrno śniły się wiersze Leśmiana że zakłócają
równowagę bibliotekarzom bo ustawicznie
ktoś wypożycza międzybibliotecznie albo
międzygalaktycznie już nie pamiętam w ten sam deseń
zranieni będziemy jeść ciastka nerwy jak druty
miedziane po opalaniu nad ogniskiem żeby przyjęli
do skupu to napisz erotyk – powiedziała oglądając
się w lustrze w poszukiwaniu kleszczy nie jestem
od pisania erotyków bardziej od podprowadzania
chyłkiem pod ślady – wygięte menażki zardzewiałe
motyki ułamany kadłub siekiery podejmujemy
niezbędne środki ostrożności każda miara
niweczy spokój malwersanci zajęli przyczółek
zaczęło się od kradzieży Kazań Mistrza Eckharta
w Bibliotece Publicznej miasta Rzeszowa
czołg poradziecki
chodzisz wśród macew
zimne i twarde palce
nadciąga konwój
chmur słowa ścielą
się gęsto przemierzasz
ugór kawałek po kawałku
nie masz alergii
na ciemność musisz mieć
się na baczności w Baligrodzie
zielony czołg poradziecki
znak diakrytyczny albo język
spustowy komora rynku
z cerkwią od strony wschodniej
kirkutem i tabliczką wstęp
na własną odpowiedzialność na zachodzie
usiłujesz przejść na drugą stronę
ich trzech w dresach przechodzisz
dasz ziemię gruz krew ciemne
dno wiersza i tak obróci
się przeciw tobie
Ruta i kiecka
Dzisiaj halny. Spalmy
stare papiery choć nie ma
ochoty. Zaraza pod rzęsami.
Półksiężyce ziemi
pod paznokciami
dają oparcie. Toniesz
płoniesz wciąż w tej samej
kiecce. Przykrótkiej
na wszystkie porywy. Brzytwą
umiejętnie odcinasz
sny. Tymczasem
ogłaszasz zmierzch.
wzdłuż
niech za rekomendację wystarczy –
uprawiała astrologię w Czechach
długo obserwowała trakt czerwonych
mrówek wzdłuż butwiejącej
kłody – wsysała potężne hausty
światła brała chęć zburzyć
stelaże porzucić twierdzę zanurzyć
palce poczuć kości
warkocz Bereniki albo ogon lwa
ta która tańczy i ten który
w blaszanych wiadrach
niesie wodę ze studni zapach
palonej sierści zwinnie
wślizguje się między
korzenie rwą niebo
połyka nas droga
widzący i widziany
warkocz Bereniki
błyskawica
w ciemnościach
cień bicza na słonej skórze