wrzuciłaś mnie w kamień
stawy pełne sierdzi. wschód.
nie jestem pasterką! nie jestem pasterką!
jestem rysą na szybie, w którą się pluje.
ptaki obległy plac i każda z nas musiała mrugać
jednym lub drugim okiem. przeciągle wynosił się dziad,
błogosławił drzewa, otaczał je białymi wstęgami.
nie ma tego czasu, który się wlepiał
w moje gardło, czy zagubioną piwnicę
znałam go, gdy jeszcze nie istniał.
klękałam przy stawie, poprawiając włosy.
a potem wypletli nam bęben.
kibitki wjechały w żmiję.
zgnij żerco wykarmiony piachem!
wyszepcz kamień, rzuć się w las.